środa, 10 sierpnia 2016

''IDEALNA'' MAGDA STACHULA - RECENZJA [PRZEDPREMIEROWO]


''Gdy przekracza się pewne granice, łamie normy, które dotychczas wskazywały nam drogę, otwiera się nowy rozdział w życiu, zeszyt z czystymi kartkami, który będzie zapisywany nowymi historiami, ręką innego już człowieka''


Anita i Adam to młode, z pozoru idealne małżeństwo. Ona piękna, on przystojny, oboje mają pieniądze, dobrą pracę i luksusowe mieszkanie. W ich życiu brakuje jedynie dziecka, o które od dwóch lat bezowocnie się starają, co doprowadza Anitę na skraj depresji, a Adama niemogącego już wytrzymać ze swoją oschłą małżonką zmusza do szukania spokoju poza domem. Nie ma pojęcia, że ulubionym zajęciem jego ukochanej, która już prawie nie wychodzi z domu, jest obserwowanie ludzi z różnych części świata przez kamery miejskie. Anita ma swoich ulubieńców, których obserwuje każdego dnia. Nie wie jednak, że jest ktoś kto obserwuje i ją, snując plan, który już wkrótce ma wprowadzić w życie.

Za powieść ''Idealna'' pewnie nigdy bym się nie zabrała, gdyby nie pewien mail, którego kilka dni temu odebrałam. Zawierał on w sobie pewien zakład, który tak się składa, że przegrałam. Miałam przeczytać książkę, a jeśli mi się ona nie spodoba, to w ramach wynagrodzenia za stracony czas dostanę czekoladę. Jako kobieta, oczywiście nie mogłam się oprzeć darmowej pokusie słodkości. Muszę jednak przyznać, że czytanie tej książki, sprawiło mi tyle przyjemności, że ja już nawet tej czekolady nie potrzebuję.

Historia zawarta w powieści Magdy Stachula nie wciągnęła mnie wcale od pierwszych stron. Wręcz przeciwnie, nie miałam wcale ochoty jej czytać, co chwilę odkładałam ją na bok, zajmując się innymi rzeczami. Po przebrnięciu przez pierwsze sto stron, zdałam sobie sprawę, że nie wiem kiedy dobrnęłam do trzysetnej strony, a następnie do samego końca.
Akcja w książce nie płynie szybko. Autorka stworzyła jednak klimat pełen napicia, co wynagradza nam brak nagłych zwrotów akcji, bo mimo, że niektórych rzeczy można się prędko domyślić, łącząc koniec z końcem, to nie sposób jest się nudzić.

Nie chcę wam tutaj niewiadomo jak zachwalać i streszczać książki, bo nie o to w tym chodzi. ''Idealna'' nie jest typowo kobiecą literaturą, dzięki czemu każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Poza wątkiem kryminalnym, który nie jest przesadzony, i tak naprawdę rozwija się dopiero po połowie książki, w ''Idealnej'' poruszane są tematy depresji, zdrady oraz zemsty.

Jeśli szukacie książki, którą szybko się czyta, lubicie kobiece (nie tylko) thrillery, albo po prostu szukacie dobrej książki, to serdecznie polecam wam sięgnąć po ''Idealną''.


8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Znak Liternova.

środa, 8 czerwca 2016

''SIEDEM MINUT PO PÓŁNOCY'' PATRICK NESS - RECENZJA


''Opowieści to dzikie stworzenia. Gdy je uwolnisz, kto wie, jakiego spustoszenia mogą narobić.''

Mam dziś dla was recenzję książki, która całkowicie mnie pochłonęła. Trzymała mnie przy sobie, i nie chciała puścić, aż do samego końca. To jedna z takich historii, którą czytamy z zapartym tchem, analizujemy dokładnie to co jest w niej napisane i kiedy zamkniemy ją, po przeczytaniu ostatniej strony, wiemy już, że nie raz, będziemy do niej wracać. 

Conor jest młodym chłopcem, który co noc boryka się ze strasznym koszmarem, po którym budzi się z krzykiem. Pewnej nocy, po przebudzeniu dostrzega on za oknem potwora. Przerażającego, ogromnego potwora, którego się nie boi, ponieważ nie jest to potwór jakiego się spodziewał - ten z jego koszmarów. Stwór nie przyszedł bowiem do niego po to, by zrobić mu krzywdę. Może się jednak okazać, że chce on czegoś zdecydowanie bardziej niebezpiecznego - prawdy.

''Siedem minut po północy'' to książka do której przeczytania zachęcił mnie zwiastun filmu na który przypadkiem natrafiłam. Cudowny głos którego użyczył Liam Neeson tak zapisał mi się w pamięci, że kiedy czytałam zdania wypowiadane w książce przez Potwora, w głowie miałam jego głos. 
Patrick Ness stworzył cudowną opowieść na podstawie pomysłu Siobhan Dowd, dla której na pierwszych stronach możemy znaleźć dedykację. Ciemne i mroczne ilustracje autorstwa Jima Kaya ( tak, tego od ilustrowanej wersji Harrego Pottera) nie tylko dopełniają całą książkę, one ją współtworzą. 

Spodziewałam się pięknej i wartościowej opowieści, która na długo pozostanie w mojej pamięci i nie będzie chciała z niej wyjść. Dostałam dokładnie to, a nawet jeszcze więcej! Jest to historia, z którą moim zdaniem powinien zapoznać się absolutnie każdy.
Patrick Ness zawarł w niej tyle cudownych i wzruszających niedopowiedzeń oraz mądrych i oszczędnych zdań, co czynią tę książkę niepowtarzalną i ponadczasową. 

Nie będę już nic więcej o niej pisać. To naprawdę krótka historia opowiadająca o życiu i stracie, po którą sami powinniście sięgnąć. Nie gwarantuje wam, że pokochacie ją tak bardzo jak ja to zrobiłam, ale jestem pewna, że nie ma na tym świecie osoby, która jest w stanie powiedzieć, że jest to książka, jak każde inne, nic nie wnosząca do życia. Jeśli kogoś takiego spotkacie, to przyślijcie go do mnie, ja z nim zrobię porządek.

''Dalej, weź tę historię i pędź przed siebie. Narozrabiaj.''

10/10


poniedziałek, 30 maja 2016

SPACE BOOK TAG


Cześć ludziki.

Dzisiaj po raz pierwszy w historii mojego bloga postanowiłam zabrać się za tag. Nie zostałam do niego przez nikogo zaproszona, nie ma się co dziwić, w końcu w tym internetowym świecie istnieje zaledwie miesiąc, jeszcze mało kto wie o moim istnieniu. Szperałam po blogach w poszukiwaniu czegoś ciekawego, ale nie znalazłam niczego co wpadłoby mi w oko. Ostatnio zupełnie przypadkiem przeglądałam bloga Desi i znalazłam tam właśnie Space Book Tag do którego was dzisiaj zapraszam. 


1. SŁOŃCE czyli gorący bohater lub bohaterka:


''BLACK ICE'' - BECCA FITZPATRICK

No bo powiedzcie dziewczyny, która z was potrafiłaby się oprzeć takiemu tajemniczemu przystojniakowi jakim okazuje się Mason? Jestem pewna, że każda z dziewczyn która czytała ''Black Ice'' przyzna mi rację w kwestii tego, że Mason jest zdecydowanie gorący.

2.MERKURY czyli mała, ale dobra książka:


''OSKAR I PANI RÓŻA'' - ERIC EMMANUEL SMITT

W pierwszej chwili kiedy zobaczyłam tę kategorię, pomyślałam o ''Dziewczynie z pomarańczami'' która jest absolutnie cudowna, ale za moment przypomniałam sobie, że nie mam jej w domu. Już miałam robić post bez zdjęć kiedy spojrzałam na półkę i dostrzegłam ''Oskara i panią Różę''. Jest to zdecydowanie mała książka, ale z jakże wielką historią. Jeśli ktoś z was jeszcze nie czytał tych kilku stron, to powinien szybko nadrobić braki.

3. WENUS czyli książka z dobrą główną bohaterką:


''SZKLANY TRON'' - SARAH J. MAAS

Główne bohaterki książek bardzo często są niesamowicie irytujące. Autorzy starają się na siłę je wyidealizować i wsadzić do okrutnego świata. Jest jednak kilka książek w których głównych bohaterkach się zakochałam, bo nie zachowują się one jak głupie gęsi. Jedną z nich, co wcale nie znaczy, że ulubioną jest Celaena Sardothien ze ''Szklanego tronu''. Silna bohaterka ze świetnym charakterem.

4. ZIEMIA czyli dość duża, ale przyjemna książka


''ZAGINIONA DZIEWCZYNA'' - GILLIAN FLYNN

Nie jest to może wyjątkowo obszerna książka, ale myślę, że jest wystarczająco duża żeby móc załapać się do tej kategorii. ''Zaginiona dziewczyna'' rozpoczęła moją przygodę z Gillian Flynn, ale na pewno jej nie zakończyła. Mam za sobą wszystkie jej książki wydane w języku polskim i uważam, że każda z nich jest świetna. Już nie mogę doczekać się kolejnych które wyjdą z pod jej pióra.

5. MARS czyli książka bliska twojemu sercu


''CHEMIA ŚMIERCI'' - SIMON BECKETT

Po tej kategorii można było spodziewać się jakiegoś romansu lub obyczajówki która wycisnęła ze mnie morze łez, przez co stała się bliska mojemu sercu. Jednak postanowiłam pokazać tutaj książkę, która była swojego rodzaju przełomem w moim książkoholiźmie. ''Chemia śmierci'' była pierwszym kryminałem po który sięgnęłam w życiu. Moja mama czyta głównie kryminały, dlatego w naszym domu jest ich całkiem sporo, a ''Chemia śmierci'' przyciągnęła mnie swoją okładką. Odkąd odłożyłam ją z powrotem na półce, po przeczytaniu ostatniej strony wiedziałam, że kryminał zostanie jednym z moich ulubionych gatunków.

6. JOWISZ czyli największa książka na twojej półce


''KSIĘGA WSZYSTKICH DOKONAŃ SHERLOCKA HOLMESA'' - ARTHUR CONAN DOYLE

To chyba nie tylko największa książka na mojej półce, ale też najcięższa za wszystkich. Poza tym, że spełnia ona swoje funkcje książki, to również przy remoncie, przydała się ona do trzymania listew w miejscu, żeby klej mógł na nich ładnie zaschnąć.  Nie krzyczcie tylko na mnie, że źle traktuję książki, przysięgam, że nic jej się nie stało.

7. SATURN czyli książka nie z tej ziemi


''MARSJANIN'' - ANDY WEIR

Tutaj chyba wiele nie trzeba pisać. Mark Watney jako Marsjanin starający się przeżyć na innej planecie to zdecydowanie historia nie z tej ziemi po którą powinniście sięgnąć, chociażby dla samego głównego bohatera, który jest przezabawny.

8. URAN czyli niezła książka z niebieską okładką


''JEDEN DZIEŃ'' - DAVID NICHOLLS

Nie wiem czy trochę nie naciągnęłam tej niebieskości, bo mam na półce wiele zdecydowanie bardziej niebieskich książek, ale nie mogłam się powstrzymać. ''Jeden dzień'' to jedna z moich ulubionych pozycji. To taki rodzaj książki, która podróżuje po całej rodzinie z rąk do rąk i każdemu przypada do gustu.

9. NEPTUN czyli najdłuższa seria w całej kolekcji


''PRETTY LITTLE LIARS'' SARA SHEPARD

W mojej biblioteczce ciężko znaleźć serię z większą ilością pozycji niż cztery. Dlatego kompletnie nie wiedziałam, co mam przypasować do tej pozycji. Nie mam pełnego kompletu Harrego Pottera, którego chętnie bym tu wcisnęła. Przypomniało mi się jednak o serii, co prawda nie pełnej, ale książki od jeden do sześć są. Nic dziwnego, że o niej zapomniałam, była wciśnięta gdzieś na dno szafy, bo nie są to książki które jakoś specjalnie lubię. Zdecydowanie bardziej polecam serial, chociaż jego też do końca nie obejrzałam, ale te odcinki które oglądałam, są moim zdaniem lepsze niż książka, chociaż wiele się różnią.

***

Ciekawa jestem, czy zgadzacie się z moimi wyborami książek do kategorii. Czytaliście którąś z książek i kiedy przeczytaliście kategorię, ta sama przyszła wam na myśl? Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach.
Jako, że nie zostałam nominowana do tego tagu przez nikogo, to nie wiem czy mogę kogokolwiek do niej nominować, dlatego właśnie zapraszam każdego kto tylko ma na to ochotę, to wzięcia udziału w Space Book Tag.

Trzymajcie się ciepło.

wtorek, 24 maja 2016

''SIMON ORAZ INNI HOMO SAPIENS'' BECKY ALBERTALLI - RECENZA



''Ludzie rzeczywiście są jak domy o wielkich pokojach i mikroskopijnych oknach. Może to i dobrze, bo dzięki temu nie przestajemy siebie zaskakiwać.''



Simon Spier to zwyczajny szesnastoletni uczeń szkoły średniej, otoczony gronem bliskich mu przyjaciół i kochającej rodziny. Jednak w momencie, gdy jego konto mailowe trafia w niepowołane ręce, a tajemnica o jego homoseksualizmie może wyjść na jaw przed całą szkołą, Simon zmienia zdanie co do tego, że dramaty mają miejsce jedynie na scenie teatralnej. Kiedy staje się ofiarą szantażu, najgorszy okazuje się fakt, że przez ujawnienie informacji skrywanych w jego korespondencji, pokrzywdzony zostanie również Blue, chłopak, z którym Simon od kilku miesięcy wymienia maile nie znając jego tożsamości.
Simon staje przed nie lada wyzwaniem. Niechętny do jakichkolwiek zmian, zostaje zmuszony do wywrócenia swojego spokojnego dotychczas życia do góry nogami, albo szantażysta zrobi to za niego.
Życie jednak samo zaczyna się komplikować, wśród przyjaciół Simona rodzą się konflikty, jego korespondencja z cudownym chłopakiem z dnia na dzień robi się coraz gorętsza, a nasz bohater musi znaleźć najlepsze wyjście z sytuacji w której się znajduje, unikając przy tym kompromitacji i nie zrażając do siebie przyjaciół.

Muszę się wam przyznać, że nigdy z własnej woli nie kupiłabym tej książki i nie pomyślałabym nawet, że ją przeczytam. Pewnie gdyby nie Epikbox, to nawet nie miałabym dziś nawet pojęcia, że w czerwcu będzie ona miała swoją premierę w Polsce. Pewnie któregoś dnia, znalazłabym się zupełnie przypadkiem w jakiejś księgarni i zobaczyła ją stojącą na półce. Przeczytałabym opis z tyłu i pomyślała, że to chyba nie dla mnie, odłożyła z powrotem na miejsce i wyszła ze stosikiem innych książek.
Jednak kilka dni temu, przywędrowała ona do mnie razem z tym magicznym książkowym pudełkiem i wiecie co? Jestem zachwycona! Naprawdę nie przesadzam, ta książka jest tak urocza i zabawna, że mimo przeczytania jej chwilę temu, już mam ochotę zrobić to po raz kolejny. Ogromnie się cieszę, że tak bardzo się co do niej pomyliłam.

To nie jest kolejna książka, z pokrzywdzonym przez los bohaterem, samotnym na świecie i borykającym się z okropnymi problemami. Simon wiedzie normalne, spokojne życie. Mamy tutaj do czynienia, ze sporą ilością postaci i wierzcie mi na słowo, ale po raz pierwszy od bardzo dawna spotykam się z książką, w której uwielbiam każdą postać bez wyjątku. Nawet przysłowiowy ''czarny charakter'' jest skonstruowany tak, że nie możemy go tak całkowicie znienawidzić.
Simona nie sposób nie pokochać od pierwszych stron. Jest tak zabawny i prawdziwy, że automatycznie wylądowała na mojej liście ulubionych książkowych bohaterów. W trakcie czytania kolejnych rozdziałów, obserwujemy jak jego uczucie do Blue rośnie, a tym samym sprawia to, że i my powoli się w nim zakochujemy.

Becky Albertalli stworzyła wspaniałą opowieść o dojrzewaniu, pierwszej miłości i wychodzeniu z szafy, bez przerysowywania. Czytając jej książkę, mamy wrażenie, że wszystko co dzieje się na kartkach, mogłoby równie dobrze wydarzyć się gdzieś obok nas. To właśnie czyni tę książkę tak wyjątkową i sprawia, że chętnie będziemy wracać do tej lekkiej historii nie raz.


''Blue mówił o oceanie oddzielającym ludzi. I że w tym wszystkim chodzi o to, by znaleźć brzeg, do którego warto będzie dopłynąć.''



8/10



Książka znaleziona w Epikboxie.


wtorek, 3 maja 2016

#BOOKSTAGRM - MOJE ULUBIONE PROFILE NA CAŁYM KSIĄŻKOWYM INSTAGRAMIE


Cześć!


Tak jak pewnie większość z was, spędzam mnóstwo czasu w internecie, takie już uroki naszego pokolenia. Mówi się trudno i idzie się dalej, jak to mówią. Jest jednak coś, bez czego szczególnie nie wyobrażam sobie mojego istnienia w internecie, a mianowicie jest to Instagram. Kocham robić zdjęcia, a już w szczególności fotografować książki. Mam swoje ulubione profile, które zamierzam wam dzisiaj pokazać, bo uważam, że każdy powinien na nie zajrzeć, może okaże się, że to twój styl i chętnie zostaniesz na nich na dłużej, do czego serdecznie zachęcam.
Dziś, zapoznam was z polskimi użytkownikam, jednak obserwuję również mnóstwo zagranicznych kont, a zdjęcia na niektórych z nich, to istne dzieła sztuki. Jeśli mielibyście ochotę poczytać o tym, jakie widzę różnice między polskimi a zagranicznymi profilami, chętnie napiszę o tym dla was post i przy okazji przedstawię moje ulubione konta. 

A teraz, nie przedłużając, zaczynajmy.
Poza pierwszym profilem, który jest moim absolutnym numerem jeden od zawsze na zawsze, wszystkie pozostałe konta są podane w kolejności losowej. 

@totallbooknerd7

To właśnie od Klaudii zaczęła się moja miłość do bookstagrama, blogowania i w ogóle wszystkiego co związane z książką w sieci. Jakiś czas temu natrafiłam zupełnie przypadkiem na jej filmik w internecie i z miejsca ją pokochałam. Zaczęłam czytać bloga, śledzić instagram i snapchat, dzięki temu poznawać też całą resztę książkowego społeczeństwa. Można więc spokojnie powiedzieć, że dzięki niej znalazłam się w sieci.



@aliskaczyta


@blackboook


@czasdlaksiazki 


@desiaczyta


@hope_czyta


@juliana.bookworm


@kingomaniak


@la.lua


@literackie_serce


@marcowy_zajac


@szauszka


@pani_lecter


@maw_reads





Poznajecie wszyskich? Jeśli nie to zachęcam. A może ja kogoś pominęłam? Jacy są wasi instagramowi ulubieńcy? Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach.
Pozdrawiam was wszystkich cieplutko, i do następnego.



środa, 27 kwietnia 2016

''BEZ SŁÓW" MIA SHERIDAN - RECENZJA


''Byłem za głupi żeby cię wyśnić, Bree, a jednak się pojawiłaś. Jakim cudem? Kto wyczytał w moich myślach, czego pragnę, gdy nawet ja sam nie zdawałem sobie z tego sprawy?''


Bree Prescott to atrakcyjna młoda dziewczyna, która po tragedii jaka ją dotknęła postanawia spakować się i wyjechać najdalej jak to tylko możliwe. Takim oto sposobem trafia ona do spokojnego miasteczka Pelion, położonego nad malowniczym jeziorem, które z jednej strony jest uśpionym miasteczkiem, natomiast na przeciwnym brzegu tętniącym życiem miejscem wypoczynkowym. Na miejscu prawie natychmiast spotyka miłość swojego życia. Nie jest to jednak grecki bóg, mający setki adoratorek czy też będący stałym bywalcem miejskich klubów. Archer jest odrzuconym przez społeczeństwo wyrzutkiem, żyjącym samotnie w leśnej chatce odziedziczonej po wuju. Pierwsze spotkanie tych dwojga nie jest więc typowe, a on nie zaprasza jej z miejsca na randkę i nie obsypuje komplementami. Jednak Archer, mimo że nie odzywa się ani słowem, niemalże błyskawicznie sprawia, że serce Bree zaczyna bić szybciej na samą myśl o nim.

Spodziewałam się po tej książce czegoś totalnie innego niż w romansach, które czytałam do tej pory, nie było ich może jakoś specjalnie dużo, ale co nieco już o tym wiem. Miała to być historia przedstawiona do góry nogami, gdzie to mężczyzna jest nieudacznikiem i totalnym życiowym fajtłapą, a kobieta miała być niesamowicie silna i niezależna. Poczułam się więc trochę oszukana, gdy praktycznie na pierwszych stronach dowiaduję się, że Bree jest pokrzywdzona przez los i samotna. No dobra, może rzeczywiście trochę się czepiam, ale to miało odchodzić od schematów, a nie je powielać, a moim zdaniem tak właśnie się dzieje. Na kolejnych stronach dowiadujemy się, że główną bohaterkę uwielbia każdy kto ją tylko spotka na swojej drodze, okazuje się, że nie wiadomo jak miasteczko do tej pory mogło żyć bez jej pomocy, a wszyscy mężczyźni jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki się w niej zakochują, jednak ona oczywiście wybiera tego który jako jedyny, nie wygląda na zainteresowanego jej osobą. Czy to brzmi dla was jak coś nowego? Nie, no właśnie.


Teraz może skończę narzekać i przejdę do mojej ulubionej części książki, a mianowicie do Archera. Przyznam szczerze, że z takim bohaterem, nie miałam jeszcze do czynienia. Archer to chłopak w którym nie sposób się nie zakochać. Mimo, że przez sytuacje w jakiej się znajduje, budzi w czytelniku współczucie, to nie jest on nieudacznikiem. Został bezpodstawnie odrzucony przez społeczeństwo, ze względu na swoją ''inność'', nic więc dziwnego, że sobie z tym nie radzi. Poznanie Bree, sprawa że odkrywa on w sobie nieznane dotąd cechy, otwiera się na świat oraz daje ludziom drugą szanse, oczekując od nich tego samego. Wciąż jednak trzyma głęboko w sobie tajemnice, którymi nawet z ukochaną, nie chce się dzielić.


Mimo, że nie dostałam do końca tego, czego oczekiwałam, to to co zastałam w ''Bez słów'', wcale mnie tak do końca mnie rozczarowało. Książka wzbudza w czytelniku wiele emocji i sprawia, że jak najszybciej chcemy dowiedzieć się o dalszych losach bohaterów. Przyczepię się jeszcze tylko do kilku ostatnich rozdziałów, które moim zdaniem były zbędne. Jest to jednak tak ciepła i urocza opowieść, że ciężko byłoby mi tylko i wyłącznie na nią narzekać. To wspaniała historia o tym, że miłość potrafi skłonić człowieka do przełamania własnych barier i słabości, a do wyznania prawdziwych uczuć nie potrzeba ani słowa.



''Przyniosłeś ciszę, najpiękniejszy dźwięk jaki słyszałam, bo cisza była tam, gdzie byłeś ty. A teraz zabrałeś ją ze sobą. I wszystkie hałasy, wszystkie dźwięki świata, nie są na tyle głośne, żeby przebić ból złamanego serca.''


''Bez słów'' Mia Sheridan - 7/10



wtorek, 19 kwietnia 2016

PIERWSZE SPOTKANIE. CZYLI CO JA TUTAJ ROBIĘ.

 

 

Cześć kochani. 

Podejrzewam, że większość z was, trafiła tutaj nie przypadkiem, a prosto z mojego instagramu i zapewne wie już, że od dłuższego czasu zastanawiałam się nad założeniem bloga. Tak właśnie się stało i dziś możecie czytać pierwszy post na moim blogu. Myślałam nad tym, co w pierwszej kolejności chciałabym tutaj opublikować. Szczerze mówiąc to nie miałam zamiaru pisać typowego powitania, i przedstawienia się, bo myślałam że skoro trafiliście tutaj z mojego instagramu, to na pewno już sporo o mnie wiecie. Później jednak stwierdziłam, że tak na dobrą sprawę, to ja wiele przez te trzy miesiące spędzone w książkowej społeczności o sobie nie mówiłam, i chyba najwyższa pora to nadrobić, jeśli serio pakuję się w całe to blogowanie. Na początek się przedstawię, chociaż podejrzewam, że w większości już wiecie, że mam na imię Klaudia. W czerwcu skończę dwadzieścia lat i przestanę być nastolatką, ale spokojnie, to tylko liczby. Myślę, że jeszcze przez długi czas w tej nastoletniej kwestii się nic nie zmieni i przez długi długi czas nastoletnia cząstka mnie nie zniknie.

Zacznę więc może od tego, jak to się w ogóle stało, że jednak ten blog się tutaj pojawił i że  możecie to teraz czytać. Nie, nie obudziłam się pewnego ranka z genialnym pomysłem z serii ''zrób coś ze swoim życiem, zostań blogerką''.  Od bardzo dawna czytam blogi o książkach, uwielbiam przeglądać recenzje, tagi i różnego rodzaju posty które ci wszyscy kreatywni blogerzy wymyślają, jednak zawsze myślałam, że sama nie będę w stanie sobie z tym poradzić. Nie jestem jakoś specjalnie pomysłowa i kreatywna. Z drugiej strony jednak, nic nie stało na przeszkodzie, aby spróbować własnych sił i zamieścić swoją opinię w sieci. Skoro już czytam te książki i nie mam za bardzo z kim o tym pogadać, bo moi znajomi to zaczytują się raczej jedynie w etykietkach na środkach czystości w łazience, to czemu nie zamieścić moich przemyśleń w sieci. I tak oto właśnie się tutaj pojawiłam. Ot, taka prosta i zwyczajna historia powstania bloga,  jak pewnie większości z was.

Moja przygoda z czytaniem nie była jednak taka prosta. Jako dziecko omijałam książki szerokim łukiem. Za nic w świecie nie można było zagonić mnie do lektury. Wszystko zmieniło się jednak w klasie szóstej, w której po lekcjach musiałam czekać w świetlicy do późnej godziny, aż któryś z rodziców odbierze mnie i zawiezie do domu. Któregoś dnia z nudów, zawędrowałam do mało uczęszczanego przez uczniów kąta w sali i znalazłam tam regał z książkami, przypuszczam, że zaciekawiły mnie jakieś kolorowe i świecące okładki, teraz jednak za żadne skarby świata, nie jestem sobie w stanie przypomnieć co obudziło we mnie miłość do książek. Za dużo lat, od tamtej pory już minęło. Każdego następnego dnia w świetlicy wiedziałam już gdzie spędzę czas oczekiwania na rodziców. Do dziś przy książce spędzam każdą chwilę oczekiwania na cokolwiek. Na początku rodzice co jakiś czas kupowali mi książkę, zazwyczaj było to raz w miesiącu.  Od kilku jednak lat zawsze jak dostaje jakieś pieniądze, albo coś zarobię, to część z tej sumy ląduje w cudownym słoiczku z etykietką "NA KSIĄŻKI". Oczywiście nie jestem na tyle konsekwentna, żeby nigdy nie sięgać do pozostałych pieniędzy, jeśli w słoiku jest pustka. Jako książkoholicy pewnie sami doskonale wiecie jak to jest kiedy zupełnie przypadkiem w jakiejś księgarni w waszych rękach ląduje książka którą przecież od tak daaawna chcieliście przeczytać.



To chyba byłoby na tyle. Byłoby mi ogromnie miło, jeśli w komentarzach zostawilibyście jakiś ślad po sobie i kilka słów o tym co sądzicie, poza tym chętnie dowiedziałabym się od was, co chcielibyście w następnej kolejności przeczytać. Recenzje, top  5/7/15, a może macie pomysł na jakąś serie, albo kilka pytań. Jestem otwarta na propozycje. Bardzo wam dziękuje za czas poświęcony na przeczytanie tego postu, bo chociaż założyłam bloga dla siebie, to miło wiedzieć, że ma on jakichś odbiorców.  brakuje mi osób z którymi mogłabym porozmawiać o mojej miłości do książek. Na co dzień nie mam z kim porozmawiać o mojej książkowej miłości, ani powzdychać nad jakimś fikcyjnym charakterem, może tutaj kogoś takiego znajdę.

Trzymajcie się ciepło, i do następnego! 



 

 



Instagram